To była najprzyjemniejsza rzecz jaką kiedy kolwiek zrobiłem w swoim życiu. Lecz nadal miałem mętlik w głowie... czy poprosić ją żeby była moją partnerką? Automatycznie by została samicą alfa... Nie wiem czy dała by sobie rade. Ale w sumie można by to ukryć... tylko że po pierwsze: było by jej smutno, czego bym nie chciał, a po drugie: dużo osób przychodzi do mnie do domu od rana do wieczora i by chyba zauważyli, że mieszka u mnie pewna, bardzo śliczna wadera. Lecz kocham ją i nie chciałbym żeby myślała sobie, że mi na jej nie zależy. Jednak w jej wzroku nie widzę oczekiwania. Jestem szczęśliwy, że nie zmusza mnie do podjęcia decyzji... mamy jeszcze czas. Przytuliłem ją z całej siły.
- Ej! Bo mnie zgnieciesz. - zaśmiała się.
- Śmiejesz się jak nimfa. - rozmarzyłem się. Poczułem że powieki mi się zamykają. Było cudownie, przytulałem wadere na której mi zależy, gwiazdy na niebie migotały radośnie. Wkońcu otrząsnąłem się i uświadomiłem sobie, że właśnie ja powinienem jej strzec, a nie na odwrót. Wstałem cichutko by się nie obudziła. Tak słodko spała. Mógłbym patrzeć się na nią godzinami. Lecz musiałem albo zapalić ognisko... albo obudzić ją i przenieść się do jakiejś jaskini. Pierwsza opcja była najbardziej korzystna. Zabrałem się za zbieranie gałązek, lecz nie spuszczałem wadery z oczu. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby jej się coś stało. Kiedy już zebrałem już gałązki podszedłem do Layli i zacząłem rozpalać ognisko. Nie mogłem przecież dopuścić, by wilczyca zmarzła. Dorzucałem gałązki gdy ognisko przygasało, aż wkońcu zasnąłem.
<Layla? Jak się spało? :D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz