Nie zwracając uwagi na pytanie pobiegłem przed siebie.
- Kto pierwszy ten lepszy! - krzyknąłem. Wcale nie miałem zamiaru wracać do watahy. Skręciłem w las i wbiegnąłem w zarośla. Po jakimś czasie dopiero zoriętował się, że nie biegniemy do watahy. Zatrzymał się.
- Ej, gdzie jesteśmy? - zapytał. Podszedłem do niego lekko zdyszany i odpowiedziałem:
- W lesie nie daleko watahy.
- No to wracajmy już, okey?
- Dobra, odprowadze cię. - rzekłem smutno
- A ty nie wracasz?
-Uważają mnie za sierotę bez marzeń, więc nie chętnie tam wracam. - spojrzałem na niego smutno, poczym poszedłem przed siebie. Oczywiście kierowałem się do watahy, żeby nie zostawić go na puskowiu.
<Dj? Sorry, ale cierpię na częstą chorobę - brakwenus pospolitus xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz