Dawno nie bawiłam się tak dobrze jak dziś. To był mój cudowny dzień.
Nawet pomimo, że czarna wadera cały czas miała mroczną minę. Wszyscy
powoli zeszliśmy z lodu. Nie wiedziałam gdzie iść więc usiadłam obok
najbliższego drzewa.
-Ty... tu zostajesz? - zapytał nieco zdziwiony basior. Niemrawo się uśmiechnęłam. Zawsze byłam nieśmiała, ale teraz samą mnie to przerażało.
- No... raczej tak... - powiedziałam po chwili. Wadera znów popatrzyła się na mnie z lekkim uśmiechem złośliwca. O co jej kurczę chodziło?
- Aha. Nie znasz terenów... no to może Cię oprowadzimy? - uśmiechnął się. Wstałam powoli, ale ani razu nie spojrzałam na Edwarda ani na waderę. Co jakiś czas basior mówił nazwy miejsc, a ja podnosiłam wtedy głowę by zobaczyć jak to wygląda. Cała okolica była cudowna. Ostatnim miejscem był "Wodospad Mapela".
- Ale tu pięknie... - szepnęłam. Nawet zimą wodospad wyglądał jak zaczarowany. To miejsce spodobało mi się najbardziej.
- Owszem. - jednak mnie usłyszał. - My z Isane... musimy już iść. - uśmiechnął się i razem z czarną waderą odeszli. Basior coś do niej szepnął. Odwróciłam się już całkowicie w stronę wody. Obeszła małe jezioro dookoła i niedaleko od niego zobaczyłam wejście do jaskini. Nikogo tam nie było, więc postanowiłam tam zamieszkać. Cieszyłam się jak szczeniak z tego, że wreszcie mam dom. Zawiał zimny wiatr i śnieg zaczął delikatnie prószyć. Uszczęśliwiona weszłam do nory. Robiło się coraz ciemniej (jak to w zimie). Ogarnęła mnie nuda. Wstałam i wyszłam więc z jaskini. Zobaczyłam jakiegoś wilka obok jeziorka. Cała była biała i tylko ogon oraz okolice oczu i 'grzywki' miała brązowy odcień. Wyglądała na niewiele starszą ode mnie. W pośpiechu jadła jakiś liść. Wyglądało to komicznie. Zaśmiałam się. Podeszłam bliżej spytać się co jej jest.
- Hej... nic Ci nie jest? - zapytałam. Przy niej czułam się inaczej. Wcale nie byłam nieśmiała. Zdziwiłam samą siebie.
- Co? O hej. Nie.... tylko ta woda! Chciałam się napić i... tak w ogólę jestem Daisy. A ty? - uśmiechnęła się nieśmiało i spojrzała z niesmakiem na wodę. No tak. O tej porze roku będzie cała... brudna. Odczułam w niej podobieństwo... też była nieśmiała.
- Miło mi. Larisa. - przedstawiłam się. Podeszłam bliżej wody i zamoczyłam w niej przednie łapy. Była zimna, ale mi wcale to nie przeszkadzało. Zamknęłam oczy. Po chwili otworzyłam je, a woda byłą już czysta. Uśmiechnęłam się i wróciłam na ląd. -Możesz już spokojnie się napić. -dodałam. Wadera podeszła bliżej i szybkim ruchem dotknęła tafli wody językiem.
- Teraz to da się wypić. - powiedziała i znów trochę się napiła. -Muszę już iść... -dodała, gdy skończyła pić. Po raz pierwszy w życiu nie chciałam zostać sama. Uśmiechnęłam się, ale w głębi chciałam by została dłużej. Co ja będę robić sama?
<Daisy? Wybacz, że takie dziwne, ale trochę brak weny :/>
-Ty... tu zostajesz? - zapytał nieco zdziwiony basior. Niemrawo się uśmiechnęłam. Zawsze byłam nieśmiała, ale teraz samą mnie to przerażało.
- No... raczej tak... - powiedziałam po chwili. Wadera znów popatrzyła się na mnie z lekkim uśmiechem złośliwca. O co jej kurczę chodziło?
- Aha. Nie znasz terenów... no to może Cię oprowadzimy? - uśmiechnął się. Wstałam powoli, ale ani razu nie spojrzałam na Edwarda ani na waderę. Co jakiś czas basior mówił nazwy miejsc, a ja podnosiłam wtedy głowę by zobaczyć jak to wygląda. Cała okolica była cudowna. Ostatnim miejscem był "Wodospad Mapela".
- Ale tu pięknie... - szepnęłam. Nawet zimą wodospad wyglądał jak zaczarowany. To miejsce spodobało mi się najbardziej.
- Owszem. - jednak mnie usłyszał. - My z Isane... musimy już iść. - uśmiechnął się i razem z czarną waderą odeszli. Basior coś do niej szepnął. Odwróciłam się już całkowicie w stronę wody. Obeszła małe jezioro dookoła i niedaleko od niego zobaczyłam wejście do jaskini. Nikogo tam nie było, więc postanowiłam tam zamieszkać. Cieszyłam się jak szczeniak z tego, że wreszcie mam dom. Zawiał zimny wiatr i śnieg zaczął delikatnie prószyć. Uszczęśliwiona weszłam do nory. Robiło się coraz ciemniej (jak to w zimie). Ogarnęła mnie nuda. Wstałam i wyszłam więc z jaskini. Zobaczyłam jakiegoś wilka obok jeziorka. Cała była biała i tylko ogon oraz okolice oczu i 'grzywki' miała brązowy odcień. Wyglądała na niewiele starszą ode mnie. W pośpiechu jadła jakiś liść. Wyglądało to komicznie. Zaśmiałam się. Podeszłam bliżej spytać się co jej jest.
- Hej... nic Ci nie jest? - zapytałam. Przy niej czułam się inaczej. Wcale nie byłam nieśmiała. Zdziwiłam samą siebie.
- Co? O hej. Nie.... tylko ta woda! Chciałam się napić i... tak w ogólę jestem Daisy. A ty? - uśmiechnęła się nieśmiało i spojrzała z niesmakiem na wodę. No tak. O tej porze roku będzie cała... brudna. Odczułam w niej podobieństwo... też była nieśmiała.
- Miło mi. Larisa. - przedstawiłam się. Podeszłam bliżej wody i zamoczyłam w niej przednie łapy. Była zimna, ale mi wcale to nie przeszkadzało. Zamknęłam oczy. Po chwili otworzyłam je, a woda byłą już czysta. Uśmiechnęłam się i wróciłam na ląd. -Możesz już spokojnie się napić. -dodałam. Wadera podeszła bliżej i szybkim ruchem dotknęła tafli wody językiem.
- Teraz to da się wypić. - powiedziała i znów trochę się napiła. -Muszę już iść... -dodała, gdy skończyła pić. Po raz pierwszy w życiu nie chciałam zostać sama. Uśmiechnęłam się, ale w głębi chciałam by została dłużej. Co ja będę robić sama?
<Daisy? Wybacz, że takie dziwne, ale trochę brak weny :/>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz