Zacząłem wspinać się po skałach, co nie było łatwe, ponieważ skały były śliskie, a mgła wcale nie pomagała, jeżeli chodzi o widoczność.
Kiedy dotarłem na miejsce w miarę dobre na odpoczynek, usiadłem i wyciągnąłem z torby (z liści) jagody, które były pyyyszne! Zjadłem 10 i zostawiłem resztę na później. Po parenastu minutach podniosłem się i powtórnie zacząłem się wspinać. ,,Boooże jakie to wysokie! Masakra!'' myślałem. No dobra, może ta góra nie jest taka wysoka. Byłem już prawie na szczycie, gdy nagle strasznie zaczął mnie boleć brzuch. Ból był nie do zniesienia. Zemdlałem zawieszając się na jednym z kamieni.
Kiedy obudziłem się, leżałem na ziemi. Byłem cały we krwi i zadrapaniach.
- Pewnie spadłem - szepnąłem obolały wstając z trudem.
- Noo, rąbnąłeś nie na żarty. - rzekł ktoś z tyłu mnie. Obróciłem się i zobaczyłem wilka.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz