- Och, nie mów tak. To nie twoja wina. - przybliżyłam się do niego i delikatnie uśmiechnęłam
- Nigdy nie ma pewności.
- Wiem, wiem. Ale nie wierzysz mi? - zrobiłam duże oczy, a po chwili powtórnie wróciły do normalnej wielkości - No tak, w sumie po co miałbyś mi wierzyć? Nie znamy się prawie wogóle... chociaż wiesz, co? Czuję się, jakbym znała cię od dawna. Dziwne, nie?
- Mhm. Wiesz, czasem też tak mam. - kąciki jego ust się podniosły
- Och, to tam. - puściłam jego łapę i wskazałam na jasny punkt - Żółta część Lasu Cohin, inaczej zwanego Magicznym Lasem. Nie gadam zbyt dużo? - spytałam szczerząc się
- Nie, w porządku. - odwzajemnił uśmiech. Byliśmy coraz bliżej celu. Widać już było świecące korony drzew, różne błyszczące żółtym blaskiem rośliny.
- Już stąd widzę, jak tam jest pięknie. - powiedział rozmarzony basior
- Potem będzie jeszcze lepiej. - przyspieszyliśmy kroku. W pewnym momencie weszliśmy w cudowną przestrzeń. Dookoła było jasno, mimo ciemnego nieba. Śnieg dodawał magicznej atmosfery. Arrow rozglądał się zaciekawiony. Nagle na jego barku usiadł mały ptaszek ze świecącym gardziołkiem, którego tak się przestraszył! Zachichotałam pod nosem, a ptaszek przesiadł się na moje ramię widząc ździwienie Arrowa.
- To tutaj normalne, nie musisz się bać tych wszystkich stworzeń. Niektóre mogą wydawać się straszne, ale takie nie są. Nawet ten słodziak. - popatrzyłam na ptaka
- On po prostu mnie zaskoczył. - powiedział
- Przecież wiem. - odpowiedziałam, a ptak znowu gdzieś odleciał.
<Arrow? c:>
- Nigdy nie ma pewności.
- Wiem, wiem. Ale nie wierzysz mi? - zrobiłam duże oczy, a po chwili powtórnie wróciły do normalnej wielkości - No tak, w sumie po co miałbyś mi wierzyć? Nie znamy się prawie wogóle... chociaż wiesz, co? Czuję się, jakbym znała cię od dawna. Dziwne, nie?
- Mhm. Wiesz, czasem też tak mam. - kąciki jego ust się podniosły
- Och, to tam. - puściłam jego łapę i wskazałam na jasny punkt - Żółta część Lasu Cohin, inaczej zwanego Magicznym Lasem. Nie gadam zbyt dużo? - spytałam szczerząc się
- Nie, w porządku. - odwzajemnił uśmiech. Byliśmy coraz bliżej celu. Widać już było świecące korony drzew, różne błyszczące żółtym blaskiem rośliny.
- Już stąd widzę, jak tam jest pięknie. - powiedział rozmarzony basior
- Potem będzie jeszcze lepiej. - przyspieszyliśmy kroku. W pewnym momencie weszliśmy w cudowną przestrzeń. Dookoła było jasno, mimo ciemnego nieba. Śnieg dodawał magicznej atmosfery. Arrow rozglądał się zaciekawiony. Nagle na jego barku usiadł mały ptaszek ze świecącym gardziołkiem, którego tak się przestraszył! Zachichotałam pod nosem, a ptaszek przesiadł się na moje ramię widząc ździwienie Arrowa.
- To tutaj normalne, nie musisz się bać tych wszystkich stworzeń. Niektóre mogą wydawać się straszne, ale takie nie są. Nawet ten słodziak. - popatrzyłam na ptaka
- On po prostu mnie zaskoczył. - powiedział
- Przecież wiem. - odpowiedziałam, a ptak znowu gdzieś odleciał.
<Arrow? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz