Dzisiaj o godzinie... tak grubo po dwunastej. Przybyłam na teren watahy. Znowu odrzucona ruszyłam na północ, myśląc że już nie znajde kolejnej naiwnej i miłosiernej watahy, która przyjmie małą sierotkę. A tu prosze, przeszłam jedyne 200 km i już wataha. Alfa przyjął mnie z uśmiechem, z wyglądu dość groźny ale z charakteru... szkoda gadać. Znalazłam sobie jakąś jaskinię w głębi lasu Camber i zaczełam zwiad terenu. ,,Ładnie tu" -pomyślałam oglądając las. Był potężny, bardzo zarośnięty i było tu dużo miłych zwierzątek. Po godzinnej wędrówce usiadłam na kamieniu, by trochę odsapnąć. Nagle poczułam że ktoś mnie obserwuje. Obróciłam się i ujrzałam czarnego jak smoła basiora z przypiętymi chyba z 6 kolczykami i łańcuchem na szyji. Nie był zbyt piękny, wyczuwam trudne dzieciństwo. Napawał mnie lekkim strachem, ale w sumie widziłam gorsze widoki.
- Niezła biżuteria. - rzekłam z uśmiechem. Wyglądał jakby odwiedził moją babcie która uwielbiała błyskotki, kiedy ją odwiedzałam dawała mi z 5 naszyjników i innych głupot.
- Nie przestraszyłaś się?! - zapytał ze złością. Pokręciłam głową na znak, że nie.
- Ale jak bardzo ci zależy, mogę się przewrócić i powiedzieć ,,Ojeju!". Jak mnie poprosisz. - uśmiechnełam się jeszcze bardziej.
-Hanto nie prosi nikogo!
- No to możesz się pożegnać z tytułem najstraszniejszego zwierzęcia. - zachichotałam. Jak ja uwielbiam robić sobie jaja z poważnych i dostojnych wilków.
- Chcesz dostać w skóre? - zapytał wściekle Hantuś. Nie wytrzymałam. Padłam na ziemię śmiejąc się w niebogłosy i próbując wziąć oddech. Hantuś popatrzył na mnie spodełba i rzucił się na mnie. Szybko opanowałam się i zrobiłam unik.
- Hantuś, nie denerwuj się, przecież sobie stroje żarty. He, he - podburzyłam go, nigdy się tak dobrze nie bawiłam. Nie zamierzam tego kończyć.
- Wiesz jakie to uczucie, mieć przedziurawioną tchawicę?
- Ze śmiechu mi zachwile wypadnie. Nie bój się. Z tobą już wkró... - On nie czekał aż skończę. Rzucił się na mnie i rozwalił mi ramie.
- Ej! Ja jeszcze nie skończyłam cukiereczku! - Rzekłam oburzona. Ramię bolało mnie strasznie, ale nie dałam to po sobie poznać.
- A więc tak? - Zamknełam oczy, mocno się skupiłam. Usłyszłam swój oddech. Spowolniłam go... pomyślałam o chwastach wyrastających z ziemi, i niedbale chwytających łapy napastnika. Kiedy otworzyłam oczy Hanto wyrywał się z liści pokrzywy. Nie udało mu się to.
- I co, warto ze mną zadzierać kochany?
<I co Hantusiu? Co powiesz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz