- Cześć! - usłyszałam za mną. Obróciłam się szybko, przerywając rozmowę z bratem.
- Och, cześć. - uśmiechnęłam się
- Namina jestem.
- Sava. A to Felix. - wskazałam na starego
- Cześć, miło poznać, ale muszę spadać. - pożegnał się i odszedł. Chwilę patrzyłam za nim, a potem odwróciłam powtórnie wzrok na nową znajomą.
- Wszystko w porządku? Wyglądasz na zmęczoną... tak wogóle, to chcesz dołączyć do watahy?
- Jeśli mogę. - uśmiechnęła się nieśmiało
- Pewnie, chętnie wszystkich przyjmiemy. Chodź ze mną. - zaprosiłam ją łapą, a ona posłusznie ruszyła.
- Wracając do pytania, to trochę faktycznie jestem zmęczona. Bo właśnie uciekłam ludziom.
- O rany! Chcesz czegoś się napić? - mówiłam z przejęciem
- Nie, nie. Wytrzymam. - wzruszyła ramionami. Przezkanowałam wzrokiem jej ciało, by sprawdzić, czy nie jest ranna
- Boli cię? - wskazałam na rany po kajdanach na jej łapach.
- Nie.
- To dla mnie minuta osiem. Stój na chwilę. - rzuciłam jej czuły uśmiech i podniosłam jedną z jej przednich łap. Uleczyłam ją szybko. Może faktycznie jej nie bolało, ale nieciekawie by było, jakby do ran wkradło się zakażenie. Szybko wyleczyłam jeszcze pozostałe łapy.
- Gotowe. - wyszczerzyłam się
- Dziękuję, nie musiałaś.
- Uwierz, musiałam. Potrzeba od serduszka. - zachichotałyśmy i poszłyśmy dalej
- To gdzie teraz idziemy? - spytała rozglądając się
- Do alfy. Musimy mu dać znać o nowej członkini watahy. Namina, tak? - upewniłam się
- Dokładnie.
- Przepraszam, nie mam pamięci do czegokolwiek. - podrapałam się po łebku
<Namina?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz