czwartek, 12 lutego 2015

Od Daisy

Usiadłam na kamieniu i zaczełam przyglądać się tafli wody. Nie wiedziałam nic o wodach zdatnych do picia, lecz spróbowałam. Kiedy poczułam ten smak kupy i syfu zaczełam wrzeszczeć i lizać trawe. To było ochydne! Napiłam się powtórnie wody by przemyć gardło lecz niestety zapomniałam że to jest właśnie ta woda która jest MASAKRYCZNIE ochydna. Chciało mi się płakać. Pewnie jakby ktoś widział mnie teraz, zacząłby się szaleńczo śmiać, a mnie wcale nie było do śmiechu. Zabrałam liście z najbliższego krzaczka i zaczełam je panicznie jeść. Kiedy smak minoł zaczełam się śmiać.
- Jaka ja jestem głupia. - szepnełam sama do siebie. Pobiegłam truchtem przed siebie by spotkać się z Eddim. Zaprosił mnie dzisiaj na spacer. Eddiego znałam praktycznie od zawsze. Jest moim najlepszym przyjecielem. W sumie każdy jest jego przyjacielem. Trudno go nie lubić. Zatrzymałam się obok małej sadzawki, by napić się wody. Oczywiście moje szczęście jest wprost cudowne. Znowu poczułam ochydny smak. Zabrałam więc (znowu) jakieś zielsko i je zjadłam. Po małym ogarnięciu chciałam już iść lecz drogę zasłonił mi wilk.

<ktosik? :)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz