- Fajnie tu masz. - pochwaliłem
- Wiem. - wyszczerzyła się - Staram się dbać o moje skromne progi. - przetarła ogonem półkę skalną. Położyłem się zmęczony (nie wiem czym) na mchu. Poczułem światłowstręt. Blask odbijający się od śniegu kaleczył moje oczy, więc zakryłem je łapą. Usłyszałem dziwne piszczenie w uszach, więc jedną łapę przełożyłem, by zakryć ucho, ale nic to nie dało. Wszystko zaczęło się robićc coraz bardziej uciążliwe i silniejsze.
- Felix? Wszystko w porządku? - usłyszałem Aishę
- Tak, tak, tylko... - syknąłem z bólu głowy. Spojrzałem na waderę, ale światło, choć z pozoru niewielkie oślepiało mnie. Powtórnie zakryłem oczy łapą. "Felix, chłopie, co się dzieje?" - myślałem. Nigdy coś takiego mi się nie przytrafiło. Nigdy. Ból głowy coraz bardziej się nasilał.
- Feliś? Felix? Halo, Felix! - usłyszałem. Potem urwał mi się film.
[...]
- Patrz, budzi się. Mówiłam, nic mu nie jest. - otworzyłem oczy. Nademną widziałem trzy łby. Savy, Aishy i...
- Luma?! - krzyknąłem cicho ździwiony
- Skąd wiedziałam, że tak zareagujesz? - wyszczerzyła się żółto-niebieska kreatura
- Felix, martwiłam się. - przytuliła mnie partnerka. Oczy latały mi wszędzie. Byłem nieco... otępiały. Nie wiedziałem do końca co się tu dzieje.
- Ktoś mi opowie, gdzie i czemu tu jestem? - wymamrotałem
- No parę godzin temu coś ci się stało i, i nie wiem co, ale jesteś u medyka. I jesteś bezpieczny.
- W to nie wątpię. - popatrzyłem z zażenowaniem na Lumę. Nagle sobie przypomniałem. To było... dziwne. - To co teraz?
- Idziecie do domu. - odpowiedziała siostra - Jakby coś było nie tak, to dajcie znać.
- Pewnie. - uśmiechnęła się Aisha - Ale oby nie. Chodź. - powiedziała do mnie czułym tonem. Szybko podniosłem się na łapy. Troszkę zakręciło mi się w głowie, ale opanowałem to szybko.
- To żegnajcie. - powiedziała Luma posyłając mi szydercze spojrzenie
- Pa. - powiedziały wilczyce jednocześnie. Wyszliśmy z jej chatki.
- Oby to się nie powtórzyło, bracie. Ja idę tam. - wskazała Sava
- My w przeciwnym kierunku. To cześć! - pożegnała się Aisha
- Pa. - rzuciłem z delikatnym uśmiechem, co młoda odwzajemniła. Obróciła się i poszła, a ja z Aishą ruszyliśmy przed siebie.
- Strasznie miłą masz tę siostrę, wiesz? - zaczęła temat wadera - A o co chodzi z Lumą? Nie lubicie się?
- No, nie lubimy. - bąknąłem
- O co poszło?
- Cóż, jak ktoś się ciebie uczepił i robi ci na złość, to co, masz go uwielbiać?
- Dla mnie była bardziej przyjemna...
- A dla mnie nie. - syknąłem
- A co się wogóle stało? - zapytała Aisha chcąc złagodzić mój podły humor
- W sumie nie wiele pamiętam... nie wiem co się działo. Najpierw miałem światłowstręt, potem coś mi piszczało w uszach i PACH! - mówiąc "pach" skoczyłem strasząc Aishę, która się wzdrygnęła
- Wraca dobry humor? - uśmiechnęła się
- Powiedzmy. - odpowiedziałem. Szliśmy dalej przed siebie. W pewnym momencie zobaczyłem mroczki, ale potrzepałem łbem i zniknęły.
- Wszystko ok? - spytała przyglądając mi się
- Tak. - przybliżyłem się. Nagle poczułem kujący ból w głowie. - Aisha?
- Hm?
- Czy Luma dawała mi jakieś lekarstwa, czy tylko czekała aż się obudzę? - spytałem maskując ból
- Czekała, a jakby coś było nie tak jak się obudzisz, to miała ci coś dać. Ale wszystko jest w porządku, prawda? - obserwowała mnie. Zatrzymałem się. Znowu pojawiły się mroczki.
- Aisha?
- Co jest?
- Ja... - nie dokończyłem. Opadłem na ziemię i zemdlałem.
<Aisha? Felusiowi coś się dzieje o.o>
- Felix? Wszystko w porządku? - usłyszałem Aishę
- Tak, tak, tylko... - syknąłem z bólu głowy. Spojrzałem na waderę, ale światło, choć z pozoru niewielkie oślepiało mnie. Powtórnie zakryłem oczy łapą. "Felix, chłopie, co się dzieje?" - myślałem. Nigdy coś takiego mi się nie przytrafiło. Nigdy. Ból głowy coraz bardziej się nasilał.
- Feliś? Felix? Halo, Felix! - usłyszałem. Potem urwał mi się film.
[...]
- Patrz, budzi się. Mówiłam, nic mu nie jest. - otworzyłem oczy. Nademną widziałem trzy łby. Savy, Aishy i...
- Luma?! - krzyknąłem cicho ździwiony
- Skąd wiedziałam, że tak zareagujesz? - wyszczerzyła się żółto-niebieska kreatura
- Felix, martwiłam się. - przytuliła mnie partnerka. Oczy latały mi wszędzie. Byłem nieco... otępiały. Nie wiedziałem do końca co się tu dzieje.
- Ktoś mi opowie, gdzie i czemu tu jestem? - wymamrotałem
- No parę godzin temu coś ci się stało i, i nie wiem co, ale jesteś u medyka. I jesteś bezpieczny.
- W to nie wątpię. - popatrzyłem z zażenowaniem na Lumę. Nagle sobie przypomniałem. To było... dziwne. - To co teraz?
- Idziecie do domu. - odpowiedziała siostra - Jakby coś było nie tak, to dajcie znać.
- Pewnie. - uśmiechnęła się Aisha - Ale oby nie. Chodź. - powiedziała do mnie czułym tonem. Szybko podniosłem się na łapy. Troszkę zakręciło mi się w głowie, ale opanowałem to szybko.
- To żegnajcie. - powiedziała Luma posyłając mi szydercze spojrzenie
- Pa. - powiedziały wilczyce jednocześnie. Wyszliśmy z jej chatki.
- Oby to się nie powtórzyło, bracie. Ja idę tam. - wskazała Sava
- My w przeciwnym kierunku. To cześć! - pożegnała się Aisha
- Pa. - rzuciłem z delikatnym uśmiechem, co młoda odwzajemniła. Obróciła się i poszła, a ja z Aishą ruszyliśmy przed siebie.
- Strasznie miłą masz tę siostrę, wiesz? - zaczęła temat wadera - A o co chodzi z Lumą? Nie lubicie się?
- No, nie lubimy. - bąknąłem
- O co poszło?
- Cóż, jak ktoś się ciebie uczepił i robi ci na złość, to co, masz go uwielbiać?
- Dla mnie była bardziej przyjemna...
- A dla mnie nie. - syknąłem
- A co się wogóle stało? - zapytała Aisha chcąc złagodzić mój podły humor
- W sumie nie wiele pamiętam... nie wiem co się działo. Najpierw miałem światłowstręt, potem coś mi piszczało w uszach i PACH! - mówiąc "pach" skoczyłem strasząc Aishę, która się wzdrygnęła
- Wraca dobry humor? - uśmiechnęła się
- Powiedzmy. - odpowiedziałem. Szliśmy dalej przed siebie. W pewnym momencie zobaczyłem mroczki, ale potrzepałem łbem i zniknęły.
- Wszystko ok? - spytała przyglądając mi się
- Tak. - przybliżyłem się. Nagle poczułem kujący ból w głowie. - Aisha?
- Hm?
- Czy Luma dawała mi jakieś lekarstwa, czy tylko czekała aż się obudzę? - spytałem maskując ból
- Czekała, a jakby coś było nie tak jak się obudzisz, to miała ci coś dać. Ale wszystko jest w porządku, prawda? - obserwowała mnie. Zatrzymałem się. Znowu pojawiły się mroczki.
- Aisha?
- Co jest?
- Ja... - nie dokończyłem. Opadłem na ziemię i zemdlałem.
<Aisha? Felusiowi coś się dzieje o.o>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz