Miałem w głowie mętlik. Bardzo lubiłem Aishę, tak samo jak lubiłem Sakurę, ale od bardzo dawna nikogo nie kochałem, oprócz mojej rodziny... niemal zapomniałem, jak to jest. Znam zasadę "żyje się tylko raz", ale... czy nie powinienem się nad tym zastanowić...? A może jednak nie lubię ich tak samo, może jedną troszkę bardziej? Tylko którą? Westchnąłem, popatrzyłem jej głęboko w oczy. Jej duże niebieskie oczy.
- Ja... - zacząłem. Wadera przybliżyła się trochę. W mojej wyobraźni tłoczyły się najróżniejsze obrazy i myśli, a gdy przekroczyły już limit, i już miało mi rozsadzić głowę, przybliżyłem mój pyszczek do jej i pocałowałem. Zaczerwieniłem się trochę, co wadera odwzajemniła. W końcu odchyliłem trochę łepek. - Jak mnie nazwałaś? Glonomóżdżkiem? - zaczęliśmy się śmiać, po czym znowu się pocałowaliśmy. Poczułem, że podjąłem właściwą decyzję. W końcu Sakura może być moją przyjaciółką, prawda? Nie myślałem teraz o tym, tylko o Aishy. Teraz ona się dla mnie liczyła.
<Aisha? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz