Ukrywałam się w jakiejś stodole pełnej siana. Obok mnie stała krowa
przywiązana do słupa. Obok drzwi stała mała klatka, a w niej gnieździły
się jakieś... no... zwierzęta. Sama nie wiem jakie. Smród unosił się w
całym budynku. Wokół krowy latały muchy. Gdzieś z kąta tej rudery zaczął
rżeć koń. Chciałam wstać i odetchnąć świeżym powietrzem lecz nie dałam
rady się nawet podnieść. Byłam przywiązana, a raczej przykuta do ziemi.
Szarpałam się coraz mocniej. Zwierzęta w klatce zaczęły się denerwować,
koń jeszcze bardziej rżeć, a krowa? A krowa stała. Nagle drzwi
zaskrzypiały. Zwierzęta w klatce uspokoiły się, a koń, który był
przywiązany również do słupa (o czym zapomniałam wcześniej wspomnieć)
szarpnął się tak mocno, że słup się przewrócił (koń był uwiązany na
łańcuchu- jak pies). Włąściciel zaczął biec w stronę konia. Zwierzę było
szybsze. Kopnęło człowieka w głowę. Wystraszyłam się. Lecz koń miał
dobre intencje. Przewrócił słup krowy by i ona mogła się uwolnić (i jak
ten koń dał sobie radę wlokąc ze sobą słup i łańcuch?). Następnie
podszedł do mnie. Nie wiem sama czym byłam przykuta do ziemi... jak to
wyglądało... w każdym razie, i tym najważniejszym, koń z drobną pomocą
krowy uwolnili mnie. Pozostały te zwierzęta w klatce... lecz ja
uciekłam. Stanęłam jeszcze w drzwiach. Zwierzęta popatrzyły się na mnie
ze smutkiem. Próbowały mi coś przekazać... za późno. Coś mnie chwyciło i
uziemiło. Zwierzęta uwolniły te gryzonie (jak się okazało) i zaczęli
atakować właściciela. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że tą
posiadłość zamieszkiwała jeszcze jedna osoba. Usłyszałam tylko strzały i
zobaczyłam jak koń wraz z krową padają na ziemię. Ucisk się zmniejszył.
To był człowiek. Skorzystałam z okazji i uciekłam. Owszem, ten co
strzelał mnie zauważył, lecz ja miałam więcej szczęścia. Chybił. Uszłam z
życiem. Jakoś tak to się zdarzyło...
Nieopodal zobaczyłam znajome sylwetki zwierząt. To były wilki. Jak to się mówi... w kupie raźniej. Pobiegłam do nich...
<Ktoś??>
Nieopodal zobaczyłam znajome sylwetki zwierząt. To były wilki. Jak to się mówi... w kupie raźniej. Pobiegłam do nich...
<Ktoś??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz