środa, 25 lutego 2015

Od Aishy cd Felixa

Spojrzałam z przerażeniem na zemdlałego Felixa. Popatrzyłam w górę i krzyknęłam ze złością:
- Może byś tak pomógł, co? W końcu patronujesz lekarzom, nie? - te słowa były skierowane do Apollina. Odpowiedział mi grzmot.
-Aha, super. - mruknełam - Dużo się dowiedziałam.
I nagle coś wpadło mi do głowy. Woda... mogę nią uleczać. Chyba... w każdym razie przyłożyłam łapy do głowy i brzucha Felusia i skupiłam się. Usłyszałam w uszach ryk fal i po chwili mój partner się ocknął. Opadłam obok niego zmęczona. Rzadko tego używam. To strasznie wyczerpujące. Dyszałam z wysiłku, a Lix rozglądał się nieco przymglonym wzrokiem po jaskini. W końcu jednak ożył całkowicie i spojrzał na mnie.
- Nic mi nie jest. - wysapałam.
- To dobrze. - wzdycha z ulgą.
*Prawie północ*
Obudził mnie pocałunek Felixa. Siedział na przeciw mnie.
- Dziękuję. Uratowałaś mi życie.
- Bez przesady - zarumieniłam się.
***
Zaczęliśmy się całować i spędzieliśmy razem cudowną noc. Ale niestety. Rankiem poczułam się tak źle, że nawet Lix to zauważył.
- Hej, słonko co ci?
- Nic, nic - odpowiedziałam i naszła mnie straszna myśl. Mogłam być w ciąży...

<Feluś? Zaczyna się robić romantycznie... xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz