Byłam dumna z wilczurków. Felix patrzył ze zdumieniem jak szybko rosną,
ale ja czułam się normalnie. Sama miałam tak samo. Kiedy Luma pozwoliła
nam wyjść obiecałam dzieciarni, że jutro pozwiedzamy, ale na razie może
pójdziemy do domu. Wszczyscy się zgodzili.
*Następnego ranka*
- Wstawaj, mamo wstawaj! - usłyszałam nad sobą głos Aramisy.
- Di immortales! - zaklęłam po starogrecku - Obudź tatę, a nie mnie!
Otworzyłam oczy. Aramisa torturowała Felixa.
- Obudź mamę - mruknął zaspany basior.
- O nie! - zaprotestwowałam - Teraz niech ciebie potorturuje!
Roześmialiśmy się wszyscy. Cała czwórka.
*Pod wieczór*
Wróciliśmy do jaskini. Dzieciaki bawiły się, a ja padłam na posłanie obok Felixa.
- Padnięta jestem. Jutro ty je niańczysz - zapowiedziałam Fifiemu.
*Następnego ranka*
- Wstawaj, mamo wstawaj! - usłyszałam nad sobą głos Aramisy.
- Di immortales! - zaklęłam po starogrecku - Obudź tatę, a nie mnie!
Otworzyłam oczy. Aramisa torturowała Felixa.
- Obudź mamę - mruknął zaspany basior.
- O nie! - zaprotestwowałam - Teraz niech ciebie potorturuje!
Roześmialiśmy się wszyscy. Cała czwórka.
*Pod wieczór*
Wróciliśmy do jaskini. Dzieciaki bawiły się, a ja padłam na posłanie obok Felixa.
- Padnięta jestem. Jutro ty je niańczysz - zapowiedziałam Fifiemu.
<Felix? Sorry, że takie krótkie, ale nie mam już zapasów weny :c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz