Było rano, a dzień był pogodny. Zdecydowałam wybrać się na przechadzkę,
bez rodziny depczącej mi po ogonie. Wymknęłam kiedy wszyscy jeszcze
spali i pobiegłam przed siebie. Wybiegłam ze skażonego terenu wokół
Morza Gelozy i prułam dalej nie zważając na to, że przebiegam prze
błoto, strumyk i coś tam jeszcze. Po chwili znalazłam się w zagajniku.
Zwolniłam i szłam powoli rozglądając się. Było pięknie. Wczesno -
wiosenne słońce przedzierało się przez korony drzew. Nagle coś poczułam.
Ludzie. Było ich słychać zanim jeszcze pojawili się w moim polu
widzenia. Teraz zaczęłam żałować, że łuk i kołczan zostały w domu.
- O patrzcie! Jakiś zabłąkany wilk! - wrzasnęła dziewczyna która wyglądała na punkowo - gotkę. Czarne ubranie, czarne włosy, czarne oczy. I pełno srebrnych dodatków. Otaczała ją grupa modnie ubranych i chyba wrednych dziewczyn i brzydkich i na pewno głupich chłopaków.
- Phi. Trzeba pokazać kreaturze gdzie jej miejsce - zaszcebiotała inna dziewczyna - Phil. Przywiąż ją mocno do drzewa.
-Jessy, to żywe stworzenie. - zaprotestował chłopak nazwany Philem.
- Słyszałeś co mówiłam? - zapytała groźnie Jessy. Phil skulił się i wyciągnął z ociąganiem młotek i grube sznury. Spojrzał z niechęcią na Jessy. Ona nawet nie zwróciła na niego uwagi. Zaśmiewała się z innymi i odrywała pantomimę przywiązywania mnie do drzewa, czym jeszcze bardziej śmieszyła towarzyszy. Wszyscy skręcali się ze śmiechu. Spojrzałam na nią wściekle. Wtedy podszedł Phil z młotkiem w ręce.
- Wybacz, malutka. - szepnął. Zamachnął się i uderzył. Starciłam przytomność.
Obudziłam się przywiązana solidnie do grubego pnia jakiegoś dużego drzewa. Wokoło stali ci sami nastolatkowie i zwijali się ze śmiechu. Próbowałam poruszyć łapą. Nic z tego. Sznury zbyt mocno trzymały. Nagle błysnęło światło i grupa ucichła. W ich krąge weszła rudowłosa, dwunastoletnia dziewczynka ubrana w prostą, srebrną sukienkę instruktowaną złotem.
- Czego tu chcesz, dziecko? - warknęła Jessy.
- Czemu przywiązaliście tą waderę do drzewa? - odpowiedziała dziewczynka pytaniem na pytanie.
- A co cię to obchodzi? - spytała punkowo - gotka - Zjeżdząj stąd młoda zanim i ciebie przywiążemy - Wszyscy ryknęli śmiechem. Rudowłosa spojrzała na nich swoimi srebrnymi... Zaraz srebrnymi oczami? Nagle pociemniało.
- Zaćmienie słońca. - szpenęłam do siebie. Faktycznie.
- Artemida?... - spytałam niepewnie. Bogini po prostu pokiwała głową, po czym zwyczajnie odeszła. Nagle lunął deszcz. Po chwili niebo rozdrała błyskawica.
- Chodu! - wrzasnęła Jessy.
- A co z wilkiem? - zapytał Phil przekrzykując nawałnicę.
- A co mnie to obchodzi? Najwyżej zdechnie! - krzyknęła Jessy i rzuciła się do ucieczki. Pozostali poszli za jej przykładem. Nawet Phil... Wtedy w drzewo do którego byłam przywiązana walnął piorun. Udało mi się przekręcić tak, aby być z boku drzewa, więc kiedy upadłam to prawą część twarzy miałam na ziemi. No i nie przygniotło mnie drzewo. Leżałam, leżałam i leżałam. Zdawało mi się, że leżę tam całą wieczność. Nagle między drzewami zamajczył ciemny kształt.
- Tutaj jestem, tutaj! - zawołałam. Kształt zbliżył się i dopiero teraz zobaczyłam, że to wilk ze sierścią czarną jak smoła, mnóstwem kolczyków. Najbardziej jednak moją uwagę przykuły jego oczy. One nie miały źrenić... Z kącika ust leciała mi stróżka krwi wsiąkając w ziemię. Byłam głodna i wyziębnięta.
- Pomóż... - wycharczałam.
<Hanto? Pomożesz biednej waderce nieprawdaż? xD>
- O patrzcie! Jakiś zabłąkany wilk! - wrzasnęła dziewczyna która wyglądała na punkowo - gotkę. Czarne ubranie, czarne włosy, czarne oczy. I pełno srebrnych dodatków. Otaczała ją grupa modnie ubranych i chyba wrednych dziewczyn i brzydkich i na pewno głupich chłopaków.
- Phi. Trzeba pokazać kreaturze gdzie jej miejsce - zaszcebiotała inna dziewczyna - Phil. Przywiąż ją mocno do drzewa.
-Jessy, to żywe stworzenie. - zaprotestował chłopak nazwany Philem.
- Słyszałeś co mówiłam? - zapytała groźnie Jessy. Phil skulił się i wyciągnął z ociąganiem młotek i grube sznury. Spojrzał z niechęcią na Jessy. Ona nawet nie zwróciła na niego uwagi. Zaśmiewała się z innymi i odrywała pantomimę przywiązywania mnie do drzewa, czym jeszcze bardziej śmieszyła towarzyszy. Wszyscy skręcali się ze śmiechu. Spojrzałam na nią wściekle. Wtedy podszedł Phil z młotkiem w ręce.
- Wybacz, malutka. - szepnął. Zamachnął się i uderzył. Starciłam przytomność.
Obudziłam się przywiązana solidnie do grubego pnia jakiegoś dużego drzewa. Wokoło stali ci sami nastolatkowie i zwijali się ze śmiechu. Próbowałam poruszyć łapą. Nic z tego. Sznury zbyt mocno trzymały. Nagle błysnęło światło i grupa ucichła. W ich krąge weszła rudowłosa, dwunastoletnia dziewczynka ubrana w prostą, srebrną sukienkę instruktowaną złotem.
- Czego tu chcesz, dziecko? - warknęła Jessy.
- Czemu przywiązaliście tą waderę do drzewa? - odpowiedziała dziewczynka pytaniem na pytanie.
- A co cię to obchodzi? - spytała punkowo - gotka - Zjeżdząj stąd młoda zanim i ciebie przywiążemy - Wszyscy ryknęli śmiechem. Rudowłosa spojrzała na nich swoimi srebrnymi... Zaraz srebrnymi oczami? Nagle pociemniało.
- Zaćmienie słońca. - szpenęłam do siebie. Faktycznie.
- Artemida?... - spytałam niepewnie. Bogini po prostu pokiwała głową, po czym zwyczajnie odeszła. Nagle lunął deszcz. Po chwili niebo rozdrała błyskawica.
- Chodu! - wrzasnęła Jessy.
- A co z wilkiem? - zapytał Phil przekrzykując nawałnicę.
- A co mnie to obchodzi? Najwyżej zdechnie! - krzyknęła Jessy i rzuciła się do ucieczki. Pozostali poszli za jej przykładem. Nawet Phil... Wtedy w drzewo do którego byłam przywiązana walnął piorun. Udało mi się przekręcić tak, aby być z boku drzewa, więc kiedy upadłam to prawą część twarzy miałam na ziemi. No i nie przygniotło mnie drzewo. Leżałam, leżałam i leżałam. Zdawało mi się, że leżę tam całą wieczność. Nagle między drzewami zamajczył ciemny kształt.
- Tutaj jestem, tutaj! - zawołałam. Kształt zbliżył się i dopiero teraz zobaczyłam, że to wilk ze sierścią czarną jak smoła, mnóstwem kolczyków. Najbardziej jednak moją uwagę przykuły jego oczy. One nie miały źrenić... Z kącika ust leciała mi stróżka krwi wsiąkając w ziemię. Byłam głodna i wyziębnięta.
- Pomóż... - wycharczałam.
<Hanto? Pomożesz biednej waderce nieprawdaż? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz